Bleach - Rukias Soul Glove

#1 2012-03-17 16:00:11

Yare

Administrator

Punktów :   
Rasa: Hollow

Yare

Imię: Yare
Nazwisko: Kichigai Doragon Seishou (jest to bardziej tytuł niż nazwisko i oznacza „Obłąkaną Smoczą Duszę”)
Wiek: 28
Rasa: Hollow
Dywizja/Numerek: -
Level: 4
Exp: 600
Wygląd Hollowa: Czego można oczekiwać od wyglądu Pustego? Ano oczywiście słodkiego, puchatego misiaczka. Jak można by w ogóle pomyśleć, że tak urocza istota może być zła? No a pożeranie ludzkich dusz to już inna sprawa. Jestem smoczym Hollowem. W pozycji stojącej mierzę ok 5 metrów. Nie posiadam łusek, ani nawet jakiejkolwiek skóry. Moje mięśnie i ścięgna są wyeksponowane na widok publiczny. Skrzydła są wprawdzie odrobinę dziurawe, ale umożliwiają mi latanie. Ogon to tak naprawdę odsłonięta, kolczasta kość, którą mogę zadać cios lub nabić na nią przeciwnika. Nie może oczywiście zabraknąć ostrych, smoczych pazurów oraz eleganckiego szeregu szpiczastych zębów. Kształt głowy nie jest typowy dla smoków. Prosta, gładka maska obejmuje jedynie moją głowę, żuchwa jest odsłonięta. *MÓJ WYGLĄD BEZ MASKI*
Wygląd Hollowa daje mi bonus +3 do siły i +3 do szybkości.

*PEŁNY OPIS WYGLĄDU HOLLOWA*


Ranga: Hollow

Kolor reiatsu: Ciemnozielony

Siła: 12
Szybkość: 13
Zręczność: 5
Wytrzymałość: 5
Inteligencja: 4
Reiatsu: 5000

Umiejętności: Hakuda Poziom 1 [+2 szybkość], Cero Poziom 1
Atuty:
Zwiększona Energia Duchowa [+500 reiatsu]
Zwiększony atrybut [+3 siła]

Gold: 335
Ekwipunek: Łańcuch

Charakter: Istnieją różne opinie na temat mojego charakteru i zależą one od tego jak długo ktoś miał okazję spędzać ze mną czas. Jedni powiedzą wam, że jestem inteligentnym, spokojnym Hollowem, zaś drudzy wlepiają mi etykietkę diabła i istoty pod każdym możliwym względem niebezpiecznej. Kim więc tak naprawdę jestem? Sam chciałbym to wiedzieć. Ci, którzy mają tą wyjątkową (nie)przyjemność dłuższej znajomości ze mną mówią najczęściej jedno - szaleniec. Mają dość ograniczone umysły, czy już nie potrafią wymyślić bardziej wyrafinowanych określeń? Poza tym, czy fakt, że czasami zdarzyło mi się kogoś zabić, bo kaszlnął nie w ten sposób co chciałem, albo odrąbałem komuś wszystkie kończyny, bo niedokładnie obciął paznokieć od razu oznacza, że jestem nienormalny? Komunikacja ze mną może być problematyczna, ale z pewnością nie nudna. Może wprawdzie wyjść na to, że po długiej wymianie zdań, mój rozmówca ostatecznie nie uzyska ode mnie informacji, której ode mnie wymagał, ale po co się spieszyć? Najwyżej dowie się następnym razem jak mam na imię, jak się czuję, lub dlaczego zżeram kości mojej ofiary zamiast zabrać się za mięso.

Charakter Postaci: pod maską szaleństwa trudny do określenia, ale wszystko wskazuje na Chaotyczny Zły

Historia postaci:

Dzień 346



Postanowiłem, że przestanę w końcu zapisywać pełne daty w moim dzienniku. Te wszystkie cyferki są idiotyczne i sprawiają, że boli mnie prawe ucho. Wpisałem dzień 346, ponieważ dzisiaj po raz trzysta czterdziesty szósty odważyli mi w sklepie przynajmniej o 5 deko mięsa za dużo. TEGO SIĘ NIGDY NIE ZAPOMINA! Oni chcą mnie kurde doprowadzić do bankructwa i choroby serca. Cholera ich wie do czego najpierw. W każdym razie, kiedy dojdę do sześćset sześćdziesiątego szóstego razu, to wtedy się rozliczymy.

Moja nowa praca jest dobra, jak każda inna mimo tego, co niektórzy wielce moralni idioci o niej pieprzą. Co jest złego w zabijaniu ludzi na zlecenie? No!? Co jest niby w tym takiego strasznego, może mi ktoś odpowiedzieć? Ha! Tak jak myślałem....... eh, przecież jestem tu sam. No dobra, nieważne. Tak czy inaczej, cel jest szczytny. Zapobiegam przeludnieniu naszej planety. I tak jedynie niewielki procent z nas rodzi się na tym świecie w jakimś konkretnym celu. Reszta rodzi się po to, aby umrzeć. Tak więc co za różnica kiedy umrą? Równie dobrze mogę kogoś skrócić o głowę w momencie jego narodzin i git majonez! Tak w ogóle to muszę przyznać, że ta robota jest naprawdę lekka w porównaniu do większości fizycznych lub umysłowych harówek w tym mieście. Serio. Co za problem: potraktować drzwi wejściowe z buta, wbić do kogoś na chatę, przesunąć raz ostrzem po gardle, spieprzać tak szybko jak się da i sprawa z głowy. A jeśli wydaje się to zbyt nudne, to zawsze można sobie swoje zlecenie urozmaicić. Tak jak na przykład ja. Mój pracodawca strasznie się o to ciskał, szczególnie kiedy usłyszał o gościu powieszonym na jego własnych jelitach, lub kobiecie, której wyciągnąłem wszystkie kości i ułożyłem z nich na dywanie pieska oraz uśmiechniętą buzię. No ale co za różnica ja się pytam? Nie żyje? Nie żyje. Na pewno? Na pewno. To tak jakby mieć pretensję, że przy obiedzie zjadam kotleta w całości zamiast kroić go na kawałki.

Dzień 347



Kurde mać... właśnie wróciłem z toalety. Cały czas sikam krwią (w sumie ciekawa sprawa) po tym, jak podczas walki z tamtym ochroniarzem dostałem kopniaka w pęcherz. Odwdzięczyłem mu się w dość łagodny jak na mnie sposób. Zanim umarł, rozciąłem go, wyciągnąłem jego pęcherz i wlałem mu całą jego zawartość do ust i oczu (nawet sporo tego było, czy oni nie mogą nawet wyjść do łazienki?). W każdym razie już wtedy nieźle się zabawiłem, więc z moim celem poszło szybko. Nóż między oczy i po wszystkim, nawet nie zdążył się wydrzeć. Pozwoliłem sobie jedynie posmakować jego krwi. Tylko troszeczkę.... ech, no dobra... przyznaję się... poszły ze dwie szklanki. Ale mniejsza z tym. Najważniejsze, że... KUR*A! JUŻ WYPIŁEM CAŁE PIWO!? No to chyba jakieś jaja. Przecież dopiero co je otwierałem, serio... jeszcze bolą mnie zęby, a krew z dziąseł jest świeża. To z pewnością jakiś spisek! Nie ma kurde innej opcji. To z pewnością tajemna organizacja, która zajmuje się podpijaniem piwa ludziom zapisującym dzienniki. Kolejne sukinsyny czyhające na moje życie! Jutro muszę to zgłosić na policję. Już siedemdziesiąt osiem razy mnie wyśmiali i wykopali na chodnik, ale tym razem będą musieli potraktować to poważnie. Jestem tego pewien. Czy oni są ślepi, czy głupi? A może jedno i drugie? Coraz głośniej mówi się w mediach o tych zniszczeniach powodowanych przez niewidzialne siły. Władze wymyślają do tego tak banalne i oczywiste wytłumaczenia, że aż mam ochotę wyrzygać się na ekran telewizora i oglądać moje własne wymiociny spływające po matrycy. Wybuch butli z gazem, atak terrorystów. Ja pierdo*e! Ciekawe co jeszcze wymyślą? Może moje pierdnięcie z zapalniczką przy dupie?
Chyba jestem jednym z nielicznych, którzy mogą widzieć te zamaskowane demony. Wyglądają słodko. Ładniej niż ludzie. Zazdroszczę im, mają jeszcze bardziej szczytny cel od mojego. O ile ja zajmuję się problemem przeludnienia tej planety, to ich działką jest zapobieganie jej przeduchowieniu. E, chwila. Czy takie słowo w ogóle istnieje? Chyba nie. No to świetnie, wymyśliłem nowy wyraz! Po raz pierwszy w życiu! To lepsze od nieudolnych prób uplecenia siatki z ludzkich tętnic. Powinienem robić to częściej.

Dzień 348



Heh... uznałem, że zapisywanie dziennika w swoim własnym domu, jest „too mainstream” (przynajmniej tak ostatnimi czasy określają to internauci). Postanowiłem więc, że będę go zapisywał idąc wzdłuż torów. Słyszałem, że podczas takiego spaceru ludzi nachodzą różne refleksje. Ja mam na razie kilka. Pierwsza: pisanie w powietrzu nie jest tak niewygodne jak myślałem. Druga: co trzecia latarnia na tej pieprzonej drodze nie działa, tak więc nie wiem czy w ogóle piszę to, co chcę pisać. Trzecia: jedzenie pomidorów nie ma sensu, skoro keczup jest podobno lepszy. Czwarta: wkurw*a mnie jak ludzie przeklinają. Czekam na kolejne. Póki co, zróbmy podsumowanie poprzedniej nocy. Tak pracowitej jeszcze nie miałem. Najpierw wbiłem na chatę takiego jednego majora Hayato.... jakiegośtam. Szybkie dwadzieścia pchnięć w różne miejsca i robótka zaliczona. Jednak i tym razem mi się nudziło, więc przeciąłem jego głowę na pół, zrobiłem kilka dziur w czaszce, przecisnąłem przez to jelita, tętnice i wyszedł z tego nawet ładny żyrandol. Drugą połowę głowy wziąłem sobie na pamiątkę, aby nie zapomnieć o mojej wybitnej twórczości.

Następne małe zlecenie – małżeństwo z trójką dzieci w swoim rodzinnym sklepiku. Dokładnie nie wiem o co chodziło, ale chyba o odmowę płacenia pieniędzy za ochronę. No cóż... bywa. Postanowiłem wypróbować sztuczkę z tą pieprzoną butlą z gazem i zobaczyć czy faktycznie to jest takie kurde fajne. Muszę przyznać, że pierdyknęło ładnie, ale trochę przesadziłem z ilością i już nie mogłem się zabawić ze zwłokami. Niewiele z nich zostało. Media pewnie i tak powiedzą, że tatuśko puścił silnego pierda przy rozpalonym kominku. Zawsze tak jest... wszyscy przeciwko mnie.

Dalej – niespodziewanie dostałem zlecenie bezpośrednio. Moim klientem był pewien bogaty dzieciak, który nie mógł już znieść kilku swoich kolegów z klasy. Gnębili go tylko dlatego, że byli biedniejsi od niego. Mi tam ich powody zwisają, ważniejsze jest, że każdy zleceniodawca pomaga w nieustannej akcji zapobiegającej przeludnieniu planety. Wszyscy moi kumple z pracy dziwnie się na mnie patrzą, kiedy to powtarzam. NO CO!? Lepszy taki cel życiowy niż żaden. Ale wracając do głównego tematu, tym kilku knypkom postanowiłem zrobić mniej więcej coś takiego jak w Pile (GENIALNY FILM!!!). Wprawdzie znacznie mniej wyrafinowana akcja, ale nie miałem już natchnienia. Zamknąłem ich w jednym pomieszczeniu i umieściłem tam kilka ostrych narzędzi. Musieli stoczyć walkę o życie. Ten, który przeżyje jako ostatni, odzyska wolność. Brzmi uczciwie? No ja myślę! Jeden z nich naprawdę nieźle sobie poradził. Poruszał się tak, jakby zabijanie było jego powołaniem. Ale, kiedy zobaczyłem całą tą krew na podłodze i ścianach, nie mogłem się powstrzymać. Wbiłem się tam i pierdyknąłem mu z shotguna prosto w łeb. Naprawdę nie moja wina! Powiedzcie szczerze – wy byście się powstrzymali!? No?? Na pewno nie. Hmm, do kogo ja mówię, albo raczej... piszę? E, w sumie to mówię i piszę. Lepiej przestanę mówić, bo dopadnie mnie organizacja podpijająca piwo ludziom piszącym dzienniki. O, tak lepiej. Teraz przynajmniej mogę słyszę dobrze wszystko wokół. Szum wiatru, gwizd lokomotywy. O! Nagle zrobiło się jaśniej. Dopiero teraz widzę jak bazgroliłem przez cały ten czas, następnym razem biorę latarkę. Kurde! Czy nie mogą robić tak mocnych żarówek w latarniach, jak w lokomotywach pociągów? A tak w ogóle, to zapiernicza całkiem nieźle. Może pomacham maszyniście jak już będzie dość blisko?  Spróbuję, ale nie wiem czy mnie zauwa..........

Ród: -
Strona Konfliktu - HM

---



Rozliczenia exp/umiejętności/gold:

- Misja: "Wycieczka do pozazdroszczenia" || +100 exp + 300 reiatsu + 50 gold, +1 inteligencja
- Misja: "Dziwny koleś" || Reiatsu: +200, Gold +50, inteligencja +1
- Misja: "Nieznajomy" || Rei+200 Gold+50 Exp+100 inteligencja +1


http://img6.imagebanana.com/img/bkdxpgxj/sicksygna.png

Offline

 

#2 2012-03-17 16:05:37

Akage Kurosaki

Administrator

Punktów :   
Rasa: Shinigami
Zanpaktou: Zangetsu

Re: Yare

Dostajesz 300 exp + 100 gold + 2000 Reiatsu - w końcy gdyby nie ty Forum by nie powstało, dodaj to i sprawdzę.


http://img441.imageshack.us/img441/7849/ichigobankaisignatureby.png

Offline

 

#3 2012-03-17 22:22:47

Akage Kurosaki

Administrator

Punktów :   
Rasa: Shinigami
Zanpaktou: Zangetsu

Re: Yare

Akcept.


http://img441.imageshack.us/img441/7849/ichigobankaisignatureby.png

Offline

 

SoulOfNinja toplista pbfów

Toplista gier PBF PBF - Toplista gier PBF The Best of PBF
Best PBF The Best Of PBF - Play By Forum Toplista
Tekst
pbf.toplista.eu


Administratorzy
Akage Kurosaki
Kikaszi
Otto Kuchiki

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.freegamesjava.pun.pl www.wyspa-totalnej-porazki.pun.pl www.feralheart-super-gierka.pun.pl www.reggaem2.pun.pl www.nietykalnitag.pun.pl